poniedziałek, 17 września 2012

Wypowiedź #2: Tapetki

Tapetki to kolejna nowość w moim życiu. Jestem maniakiem kolekcjonowania obrazków i zdjęć. Co jakiś czas na komputerze przybywa mi kolejny folder, w których je składuję. Równie dobrze mogłabym mieć jeden wielki folder, ale mam swój mały wyznacznik według, którego je selekcjonuję. Tym sposobem na moim komputerze można znaleźć takie foldery: Dupeczki, Fury, Homemade, Obrazki, Seriale, Tablica ogłoszeń, Tatuaże, Video, weloveit, Wnętrza, Wycieczki, Zdjęcia. Prawda, że sposób segregowania jest oczywisty?

Nowym folderem jest folder "Tapetki", który powstał bardzo spontaniczne. Pewnego nudnego wieczoru, kiedy zaprosiłam na leżakowanie moją przyjaciółkę stworzyłam spontaniczną tapetkę: 



 Powstała w jakieś szalone 2 minuty, a później przez kilka tygodni widniała na moim pulpicie. Zastanawiacie się dlaczego akurat slipy? Otóż slipy to jedno z najbrzydszych słów jakie istnieją. Drugim jest siusiak, ale z racji tego, że posiadam resztki zdrowego rozumu to wolałam mieć tapetę ze slipami niż z siusiakiem.  Wiecie, czasem mamusia przychodzi do pokoju po podglądać, to tak nie wypada do mamusi z siusiakiem! I tak powstały slipy. 

Spontaniczna tapetka nr 2, która widnieje na początku posta powstała jeszcze bardziej spontanicznie. Pewnego wieczoru znowu przekonałam się, że jestem niezrównoważona psychicznie i z tej okazji postanowiłam sobie strzelić autoironiczną tapetkę, która będzie mi przypominać, że mam nasrane w głowie. Czym objawia się nasranie w głowie? Jestem histeryczką z ADHD. Zazwyczaj jestem w ruchu. Spotykam się ze znajomymi, wychodzę potańczyć, jadę spontanicznie nad morze, leżakuję, popijam dobrą kawę - coś robię, ruszam się, wygłupiam i śpiewam! Czasem przychodzą takie dni kiedy leżakowanie włącza się na opcję "HARD" i wtedy zaczynam mieć problem. Nie mam gdzie upchnąć ADHD i pojawia się szybko depresja. Moje życie wydaje mi się beznadziejne. Nieważne, że przez ostatni miesiąc moje życie było cuuuuudowne, to nie. Tak umiejętnie robię listę zysków i strat, że wychodzi, że jestem życiowym nieudacznikiem i wszystko jest źle. Już, już jestem o krok przed zamknięciem się w pokoju z pudełkiem lodów i włączeniem jakiegoś tasiemca, kiedy nagle tiiiiink dostaję sms-a/ wiadomość na facebooku/ ktoś dzwoni. Okazuje się, że moi znajomi o mnie pamiętają i spontanicznie zapraszają na spacer zakrapiany piwem albo że po prostu dostaję wiadomość od kogoś, od kogo wiadomość bardzo chciałam dostać. I co się wtedy dzieje? Depresja mi przechodzi, świat znowu jest taki piękny i zaczynam się histerycznie śmiać ze swojej głupoty. Ale co ja na to poradzę, że nie lubię siedzieć w domu? 

Ten post został napisany spontanicznie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz