środa, 3 października 2012

Wypowiedź #5: Potrzeba bliskości

Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka - to chyba najlepsze zdanie określające mentalność plemienia zamieszkującego ziemie warszawskie. Można do tego dodać jeszcze kilka przymiotników - cham, gbur i prostak. W ten sposób mamy już pewność, że chodzi o stołecznego chłopka. 
Nie jestem specjalną fanką Warszawy. Jest w tym dużo hipokryzji, ponieważ dzieje się tam 80% mojego życia. Te 20%, które spędzam w domu to czas na sen.    W Warszawie się uczę, mam znajomych, robię zakupy, spotykam się ze znajomymi, wychodzę wieczorem potańczyć, piję piwo w plenerze. To sprawia, że znam to miasto, tak dobrze, jak moją rodzinną miejscowość i mam też ulubione rewiry, w których najczęściej ląduję. A i jest jeszcze wiele, które czekają na moją obecność (koncert Pezeta w Stodole, hihi). W pewien sposób jestem też związana sentymentalnie z tym miastem. Bo tędy codziennie chadzałam do liceum, a tutaj byłam na pierwszej randce z jakimś panem. Ale tak czy owak - no szlag mnie trafia w Warszawie.
Ciągłe remonty. Budują II linię metra to oprócz ulicy, na której właśnie kopią i wiercą zamkną jeszcze osiem sąsiednich, bo tam kopać i wiercić będą za pół roku. A jak coś zamykają to oczywiście wszystko odbija się na korkach, nowej organizacji komunikacji miejskiej i większej liczbie osób w autobusach i tramwajach. W metrze z natury jest tłum, bo mamy kurwa jedną linię... Rozumiecie? Hipokryzji ciąg dalszy - uwielbiam jeździć metrem. Jak gdzieś jadę i mogę podjechać metrem chociażby jedną stację to oczywiście wpakuję się do tej blaszanej puszki. Po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że to nie na metro miałam narzekać. Metro jest spoko! Chujowo jest w autobusach i w tramwajach. 
Nie lubię bliskości obcych ludzi. Dostaję gorączki, kiedy czuję jak ktoś się o mnie opiera. Wpieniam się, kiedy jakaś miła pani wbija mi w plecy swoją torebkę, a jakiś prawdziwy gentelman zamiast postawić plecak między nogami woli mnie nim zdzielić po głowie. Kulę się w sobie, kiedy siedząc obok kogoś w autobusie moje kolano styka się z jego kolanem. Po takim kuleniu potrafię przyjąć pozycję embrionalno-glonojadową. I chciałabym wiedzieć, dlaczego ci wszyscy ludzie mi to robią? Jak to jest, że ja potrafię wejść do autobusu, namierzyć miejsce, w którym nie będę nikomu przeszkadzać, ale ktoś znajduje miejsce obok mnie i opiera się o mnie plecami?! Ja rozumiem, idzie zima. Liście spadły z drzew, ludzi dopada jesienna chandra. Każdy chciałby kogoś mieć, ale na BOGA (dowolnego), przytulajcie się do poduszki, a nie do mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz